-Dziękuję.-do oczu zaczęły napływać mi łzy.
-Nie płacz, kochanie...
-Nie, co ty. Po prostu nie rób tego więcej.
-Obiecuję, ty też?
-Obiecuję.
-Posłuchaj, wiem, że wyjeżdzasz. Nie przepraszaj, bo to twoja praca. Powodzenia. Będę dzwonił do ciebie codziennie. Na pewno się zobaczymy, nie?
-Pewnie. Wracam za dwa i pół miesiąca. Ale jeszcze się ze mną nie żegnaj, mamy dla siebie cały tydzień!
-Mraau.-odpowiedział chłopak, na co parsknęłam śmiechem.
*kilka dni później*
Szłam właśnie do supermarketu po zakupy. Wyjeżdżam już jutro, więc muszę się przygotować!
Już miałam wchodzić do środka, lecz się zatrzymałam. Zza brudnej szyby dostrzegłam Selenę. Obok niej stał jakiś koleś; po chwili zorientowałam się, że to nie kto inny, jak Harry Styles! Mieliśmy z Niallem rację. Gołąbeczki trzymały się za ręce, nie zważając na tłum wokół. O nie! Kierowali się w stronę wyjścia! Kryć się! Zdążyłam tylko wskoczyć w krzak. Podsłuchałam kawałka rozmowy "Harleny".
-Wracając do tematu, kiedy im powiemy? To nasi najlepsi przyjaciele.
-Nie wiem. Nie śpieszmy się. Przecież na pewno ich to nie obchodzi.
-Demi na pewno obchodzi1 Nie wiem jak z tym twoim Niallerem, ale...
-Spokojnie Sel. Nie może dojść między nami do kłótni, jeśli mamy być razem.
"Jeśli mamy być razem". Jak to rozumieć? Czy oni się kochają? Zobaczyłam tylko jak Harry puszcza dziewczynie oczko i znika. Nawet jej nie pocałuje? Zmieszana wróciłam do domu. Po całym dniu prób byłam wykończona. Nawet nie zdążyłam zobaczyć się z moim chłopakiem. Po chwili zasnęłam.
Obudził mnie pieprzony budzik.
-O nie, to dzisiaj- wymamrotałam zaspana, zwlokając się z łóżka. Miałam jakieś 40 minut, na wyszykowanie się i zjedzenie śniadania. Postanowiłam, że przygotuję moją specjalność: płatki z mlekiem. Skonsumowanie zajęło mi około 5 minut, potem w błyskawicznym tempie zaczęłam znosić walizki. Ubrałam się w ten piękny zestaw, ponieważ mój telefon wskazywał jak na razie tylko 6 stopni Celsjusza. Wlosy zostawiłam rozpuszczone.
Byłam już gotowa do wyjazdu. Zastanawiało mnie tylko to, czemu mamy i Maddie jeszcze nie ma. Powinny przylecieć do LA już kilka godzin temu. Nagle usłyszałam piosenkę One Direction "Little Things", czyli mój nowy sygnał. Po odebraniu - szloch mamy.
-Demi, chyba coś się stało Maddie. Wczoraj wieczorem wyszła z koleżanką do kina, i do tej pory nie wróciła. Nie wiem co się dzieje. Byłam już u Lindsay, ale powiedziała, że Madison wyszła około 21. Odchodzę od zmysłów!!!
-Mamo, dzwoniłaś do Maddie? Może po prostu... nie wiem, nocuje u innej koleżanki?
-Niemożliwe, obdzwoniłam jej wszystkich znajomych.
-Mamo, poczekaj, ale ktoś próbuje się dodzwonić, to może być ona.
-Ok. Poczekam.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę; na ekranie pokazał się numer prywatny. Ciekawe, kto to?
-Kochasz swoją siostrzyczkę? W takim razie daj mi dwadzieścia tysięcy dolarów, inaczej może spotkać ją coś złego.
O nie. Justin.
Błagam, zostawcie coś po sobie.
5 komentarzy-nowy rozdział...